"Nie jestem filozofem, a moje życie nie polega na tym, że nie mogę znaleźć prawdy. Nie chcę zostać ani mędrcem, ani myślicielem, ale po prostu żyć trochę łatwiej i z większą radością." H.Hesse

piątek, 9 listopada 2012

Myśl na zakładkę

Parę myśli, parę zakładek :)
Ostatnio bawię się słowami, myślami, cytatami ... Montuję je na kawałek drewienka i powstaje zakładka do książki albo dla ... Tadka.
Ja podarowałam je moim zaprzyjaźnionym Duszkom, które od czasu do czasu, przy okazji zerknięcia nań, generują i wysyłają w moją stronę ciepłą myśl, która nie znając współrzędnych dociera do mnie i  ogrzewa bez względu na miejsce, odległość, czas i okoliczności  :)

 





piątek, 2 listopada 2012

ZabaRwne warsztaty w niezwykłym miejscu

W Starej Piekarni to miejsce jakich mało. Miejsce, gdzie codziennie można zjeść coś nowego, zdrowego i ekologicznego, gdzie można przy klimatycznej lampce pogadać lub poczytać książkę. Nawet na głos - już praktykowałam :)  To miejsce, które przyciąga ciekawych, otwartych ludzi nie rzadko o artystycznym uosobieniu, więc można czasem trafić na występ lub kameralny koncert. To miejsce, gdzie najbardziej liczy się drugi człowiek - niezależnie czy jako gość i klient czy jako kelner czy kucharz... To miejsce, które z pasją stworzyli i prowadzą niezwykli Ludzie z Fundacji Barka.
To miejsce, w którym od 8 listopada rozpocznie się cykl moich zabaRwnych warsztatów. Najbardziej cieszy mnie to, że będą się odbywały właśnie W Starej Piekarni, gdzie klimat nieziemski :)

Ręce, głowy, dusze chętne do zabaRwnych działań proszę o zapisy na adres: rezerwacja@wstarejpiekarni.pl lub maria.sadowska@barka.org.pl

Zaczynamy 8 listopada od zdobienia biżuterii decoupag'em:
Zapraszam :)

Kawiarnia W Starej Piekarni mieści się w Poznaniu przy Rynku Śródeckim nr 17


A tak wygląda wewnątrz:

  

 

Rozmowę z Twórczyniami Starej Piekarni można przeczytać na http://fyrtel.org/w-starej-piekarni/
Prawdziwy klimat można jednak poczuć przekraczając próg piekarnianych brązowych drzwi. Więc do zobaczenia W Starej  :)



czwartek, 25 października 2012

Obrazek z myślą i ... cukrem :)

Myśl wystarczająco prosta...  a obrazek wykonany z wykorzystaniem kilku technik, łącznie z dodatkiem cukru.
Bo czy taka świadomość nie jest poprostu słodka?



środa, 17 października 2012

Romantyczność na nadgarstku

W przerwie między bombkami dla złapania oddechu powstał taki komplet biżuterii. Trochę romantyczny ...


A jak romantyczność to K.K.Baczyński mi przyszedł.
"[...]Wiatr rozrzuca kwiaty przejrzyste jak szkło. 
Podaj ręce, kochana, które ku temu są, 
by się zamykać jak koło."

sobota, 22 września 2012

O tych, co nie upadły

   O aniołach mówi się mnóstwo, większość z nas ma swojego, albo chce go mieć. Wiele z nich ma swoje nazwy: Anioł Stróż (ten co pilnuje, nie mylić z Aniołem - gospodarzem domu przy Alternatywy 4), Anioł Miłości, Szczęścia, Rodziny itd. Niektórzy idą ostrzej. Na jednym z letnich jarmarków widziałam anioła ze znaczkiem litery S przekreślonej dwiema pionowymi kreskami na brzuszku, który zwał się Aniołem od Kasy i miał za zadanie strzec zasobności portfela swojego właściciela. Do tej wersji właściciele przyzwyczajają się najbardziej ;) No dobrze, a jak taki Money-Angel spisuje się świetnie kręcąc swoim brzuszkiem z krętą literką, może być on łakomym kąskiem dla innych potrzebujących finansowych wzmocnień. I jak zabezpieczyć takiego Anioła przed kradzieżą? No właśnie ... myślę, że właściciel może na przykład wykupić polisę ubezpieczeniową gwarantującą odszkodowanie za stratę swojego dobrodzieja. Oczywiście wcześniej  powinien uwierzytelnić swoją własność Anioła ... notarialnie.
   W moim życiu też czuję, że anioły krążą (tylko bez literki na brzuszku). Jeden wsiadł raz do mojego przedziału w pociągu i narobił niezłego zamieszania, ale o tym innym razem. 
 Biblia mówi, że ich ilość jest niezliczona, że nie żenią się, ani za mąż nie wychodzą i że część z nich upadła ... Na szczęście tylko niewielka część :)
    Jedne z fajniejszych Aniołów, jakie ostatnio spotkałam powstają w Dymaczewie k/Poznania, gdzie swoim tchnieniem ożywia je Miłośniczka skrzydlatych posłańców.

  Moje powstały z czułości i ... czują się świetnie u swoich nowych właścicieli. Umieściłam je w obrazkach, posrebrzyłam je, pozłociłam, a nawet zgodnie z nową techniką decoupage ... podsypałam cukrem :)




    Przy okazji aniołów (tych co upadły i tych co mają się dobrze) przypomniałam sobie fragment tekstu Phila Bosmansa.
"Cza­sami wy­daje nam się, że mie­szka w nas dwóch różnych ludzi. Je­den, który wszys­tko dos­ko­nale czy­ni i te­go człowieka pre­zen­tu­jemy światu. Jest też i ten dru­gi, które­go się wstydzi­my, i te­go uk­ry­wamy.
W każdym człowieku is­tnieje coś ta­kiego jak wewnętrzny dy­sonans i niespójność. Każdy chciałby być dob­ry, a je­dynie do­konu­je czynów, których sam często nie rozumie.
Dlacze­go tak jest? Dla­tego, że człowiek nie jest Bo­giem, nie jest też aniołem, ani jakąś na­dis­totą, a je­dynie małym piel­grzy­mem w długiej, da­lekiej drodze swo­jego życia. Włas­ne słabości czy­nią go wy­rozu­miałym i łagod­nym w sto­sun­ku do in­nych. Ktoś, kto jest bez­kry­tyczny wo­bec sa­mego siebie, będzie twar­dy i niez­dolny wczuć się w in­nych. Nie będzie umiał ni­kogo po­cie­szyć, do­dać od­wa­gi i wy­baczyć. Szczęście i przy­jaźń tkwią tam, gdzie ludzie są wrażli­wi, łagod­ni i de­likat­ni w słowach, i wza­jem­nych kon­taktach."

czwartek, 23 sierpnia 2012

Witrażowa tkanina czyli batik

 
     
     Po moich ostatnich poszukiwaniach nowych efektów i empirycznym sprawdzaniu najnowszych substancji malarsko - plastycznych,  powróciłam do techniki pradawnej. Batik zwany też witrażową tkaniną jest znany od 2000 lat. Przez wieki testowany sprawdza się świetnie :) To technika malowania tkanin woskiem i barwienia farbami. Kiedyś batikiem zdobiono skóry, z czasem też materiały. Gdy tak ozdobiony materiał podniesiemy do słońca, światło prześwietla fragmenty wosku i stąd efekt witrażowej tkaniny.
Zainspirowana przez Poznańskich Slotowiczów "wybatikowałam" sobie podkładkę pod filiżankę a nawet pod talerz :)





wtorek, 17 lipca 2012

SLOT ART Festival czyli tam, gdzie wszystkie Boże Dzieci tańczą

   Slot Art Festival 2012 już za mną. Terminowo, w czasie dokonanym, bo mentalnie jeszcze długo będzie we mnie. SLOT wydarza się co roku w Lubiążu k/Wrocławia na terenie starego pocysterskiego klasztoru. Przyjeżdża tam wtedy kilka tysięcy osób. Osób nieprzypadkowych.
 
Na Slocie dzieją się rzeczy przeróżne.
W tym roku były koncerty - Lao Che, Luxtorpeda, Dikanda, Frustick, Me,Myself&I, Gooral, Mate.O, Flawish i cała masa innych artystów rozmieszczonych na czterech scenach.
Fragment koncertu Luxtorpedy z gościnnym udziałem Dikandy

Gośćmi specjalnymi byli: Krzysztof Zanussi, Jacek Żakowski i Tomas Sedlacek (doradca finansowy Vaclava Havla).
Krzysztof Zanussi - o swoich wariactwach i o tym, jak się nie rozsypać :) 

Podczas nocnego kina można było zobaczyć filmy wyświetlane na tle ołtarza w katedrze: "Wymyk", "Życie jako śmiertelna choroba...", "Ambasador" i inne.
W ramach projektu I AM SECOND na "gorącym fotelu" zasiadł m.in. Paweł Bzim Zarecki i Litza, który w sposób bardzo niebanalny mówił o życiu w prawdzie i o tym, dlaczego zawsze jest ... drugi.

Własnoręczne lanie wosku  :)
Odbyło się ponad 120 różnych warsztatów (manualnych, teatralnych, muzycznych, plastycznych). Ja na warsztatach zdążyłam zrobić świece ozdobne, papier czerpany, nauczyłam się też różnych splotów z muliny. 

Z papieru czerpanego można tworzyć prawdziwe obrazy

Tańców izraelskich  chcieli  uczyć się i panie, i panowie, i dziewczęta, i chłopcy, i fani Kultu, i Luxtorpedy :) Wszyscy tańcząc czuli taką samą radość:

Okazało się też, że każdy śpiewać może, bardziej lepiej niż gorzej :) Anielskie głosy ćwiczyły gospel:

 Niezwykłą aurę stworzył też zespół Flawish podczas swojego kameralnego koncertu w slotowym Cafe Pralnia:

Któregoś slotowego dnia niespodziewanie natknęłam się na grupę młodych osób, którzy oferowali "darmowe przytulanie". 
Gdybyśmy - ja i oni - byli pod wpływem promili, pewnie byłoby to wytłumaczalne, wszak od czasu do czasu tu i ówdzie widać ciągnących się w objęciach ludzi zataczających oesy i bełkoczących sobie zajebiste wyznania. W tym przypadku było to autentyczne, czyste i trzeźwe przytulenie. Człowiek do człowieka, tak prosto i serdecznie. Tak poprostu, burząc dystans. 
Na Slocie jest całkowity zakaz alkoholu i  innych "strategicznych" używek. Jest trzeźwo. Trzeźwe oczy widzą więcej, trzeźwe uszy słyszą lepiej, trzeźwe usta wypowiadają łagodniejsze słowa, trzeźwy mózg generuje jaśniejsze myśli, a serce nie uwalnia sztucznych, nieszczerych uczuć, do których na drugi dzień trudno się przyznać. Tu wszystko jest prawdziwe. I nie jest to masowa schizofrenia.
Slot to miejsce, gdzie możesz zostawić telefon gdziekolwiek i nikt go nie weźmie. Gdy w nocy zimno Ci w namiocie, możesz ze śpiworem przyjść do katedry i położyć się spać przy ołtarzu, a ktoś kto przechodzi obok ściszy głos, żeby Cię nie obudzić.

Slot to wreszcie miejsce, gdzie w powietrzu krążą słowa: Bóg, Jezus, Duch Święty, odkupienie grzechów, ukrzyżowanie, zmartwychwstanie. A wypowiadanie tych słów nikogo nie krępuje.
Niemalże w każdym miejscu można spotkać Drogowców z tzw. Pomocy Drogowej. Gdy czujemy, że zgubiliśmy się lub skręciliśmy nie tam gdzie trzeba na swojej drodze życia - Drogowcy próbują udzielić pomocy pokazując, że jest jeszcze jedna, całkiem niepozorna dróżka, której do tej pory nie zauważaliśmy.

Podczas porannych Uwielbień ludzie śpiewają, klaszczą i tańczą. Czasem ma to wymiar naprawdę artystyczny.
Na Slocie ludzie zmieniają siebie i innych. Odświeżają się, wzbogacają, odnawiają, a niektórzy na nowo się rodzą.
SLOT to jedno ze zjawisk, które Bóg stworzył najpiękniej ...


czwartek, 28 czerwca 2012

Suszony jaśmin kontra "zioło"


   Wczoraj odebrałam list nadany Pocztą, a w nim ...
 
... suszone kwiaty jaśminu

  Czas kwitnienia jaśminu niestety dobiegł końca. Zwykle ten moment stwierdzam ze smutkiem. Bardzo lubię jaśmin, jego postać i aromat. Żaden syntetyczny "jaśminowy" zapach nie oddaje (wg mnie) głębi jaśminowej woni. Kiedy jaśmin w kwitnieniu rozwija swoje kwiecie, napawam się nim ile mogę. Kiedy przekwita - wspominam...
Ktoś wiedział, ktoś myślał, ktoś zerwał, ususzył i przysłał mi. 
Już wiem, że to jest działanie Mamioła. Mamioły mają wyostrzony zmysł "uczucia". Więcej o Mamiołach pisałam tu: http://zabarwne.blogspot.com/2012/05/mamio.html

   W chwili, gdy rozpakowałam suszone "ziele" przez myśl przemknął mi najbardziej znany obecnie w Polsce psi celebryta  - piesek Kory, właściwie Olgi J. Myślałam czy on też czuł taką niczym niestłumioną radość jak ja wąchając swoją przesyłkę? 
Z westchnieniem wyjęłam więc dwa sprasowane jaśminowe kwiaty i zaparzyłam z zieloną herbatą. W szklance (herbatę lubię pić w zwyczajnej cienkiej szklance przypominającej czasy PRL-u) obserwowałam jak się otwierają ...

... i uwalniają swój aromat




Na wypadek gdyby okazał się skuteczny w swoim działaniu - mam zapas :)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Sobótkowy szal - trochę na ramię, trochę na szyję


Powstał na przełomie dnia i sobótkowej nocy - najkrótszej w roku. To w tym czasie toczą ze sobą walkę słońce i księżyc, noc i dzień. W starciu tym noc przegrywa. Bo Światło ma moc. Więc i u mnie nocnej czerni mniej. Dalej to szary świt a potem poranne niebo, po którym lubią przesmyknąć się od czasu do czasu barwne obłoki ... 



 Otwartymi dłońmi utkany :) Trochę na ramię, trochę na szyję. Dziurowy - ażurowy, żeby wiatr miał którędy powiewać ...





 
"[...] światło ma moc i nie zgasi go cień
światło ma moc, ciemność go  nie ogarnia
choć cień jest od zawsze po drugiej stronie światła [...]"
LUXTORPEDA

niedziela, 24 czerwca 2012

Obrazek dla Lusi

Lusia przyszła na świat maleńka jak muszelka. Przeżyła wiele trudnych chwil. Teraz jest piękną, zdrową dziewczynką. Dla jednych to medycyna, dla innych to cud ...
Dla Lusi na pamiątkę :)



wtorek, 12 czerwca 2012

Kwiaty obiektywem malowane

   Czasem w pobliżu nas istnieje ktoś "niezauważalny". W tym przypadku nie mam na myśli eterycznych aniołów krążących w ciszy wokół nas osypując ze skrzydeł niebiański pył (choć bardzo lubię tego rodzaju poczucie :) Tu mowa o człowieku z krwi i kości. O kimś, kto żyje życiem bardzo poukładanym, pozornie najzwyczajniejszym ze zwyczajnych. Kto ma niezwykłą skromność w sobie, na sobie i w swoim świecie, kto nie zabiega o niczyje względy, kto stara się być wręcz niezauważalnym, nieprzykuwającym niczyjej uwagi.
    Jakiś czas temu zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że Andrzej fotografuje. Nie wywołało to we mnie szczególnego zdziwienia, wszak tyle ludzi teraz stało się fotografami, zakupiło rozmaite fotosprzęty i cyka sobie, dla siebie, dla rodziny, dla innych, dla pieniędzy ...  
Dopiero gdy zobaczyłam zdjęcia Andrzeja, doznałam prawdziwego olśnienia.
    Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że człowiek, którego znam od wielu lat, spotykam regularnie podczas świąt rodzinnych i jem z nim rosół, dysponuje takim poziomem uwrażliwienia na świat. Który widzi to, czego inni nigdy nie zobaczą. I tego patrzenia nie jest w stanie zmącić nawet wada wzroku i grube szkła w okularach. To, co ja zobaczyłam - trudno nazwać zdjęciem. To wykracza poza samą fotografię. Dla mnie to obrazy malowane obiektywem. To utrwalanie za pomocą fotoaparatu artystycznego patrzenia, spojrzenia, wreszcie - widzenia obrazów świata. To umiejętność zatrzymania w kadrze poetyckości natury ... 
To ... niezwykłość.
Warto też dodać, że Andrzej nie jest przyjacielem fotoshopa i nie korzysta z jego pomocy :)
   Patrząc na osobę Andrzeja oraz jego obrazy, myślę sobie, że im coś wspanialsze, tym bardziej ukryte i niewidoczne dla większości oczu.
Andrzej, dzięki, że pozwoliłeś mi ... zobaczyć.
A ja nie mogłam się oprzeć, żeby nie pokazać tego mojemu światu i przyjaznym oczom, które tu do mnie zaglądają. 

 Oto kilka kwiatowych obrazów autorstwa Andrzeja Mierzejewskiego:









 









Mam nadzieję na ciąg dalszy :)




wtorek, 22 maja 2012

Mamioł

Jest na świecie ktoś, kogo ja nazywam MAMIOŁ. 26 maja obchodzi swoje święto.

To istota,
która zawsze jest przy Tobie, nawet gdy śpisz...
Otacza Cię swoimi skrzydłami
pełnymi czułości i troskliwości.
Ociera ukradkiem łzę,
gdy o niej zapomnisz... 

Smaży kotlety śpiewając najpiękniej na ziemi,
hoduje dla Ciebie paprotkę ...
Nie pozwala Cię skrzywdzić.
Chce pokazać Ci swój świat,
chociaż Ty tak strasznie się przed tym bronisz.
Pragnie Twojego szczęścia...
To Twój MAMIOŁ... 


















































czwartek, 17 maja 2012

Wielkopolskie warsztaty

 
Miłe pourlopowe powroty. Wielkopolski decoupage na szkle - talerze :) Ciepło, sympatycznie i bardzo twórczo pod każdym względem. Fajnie, że są takie miejsca jak Biblioteka w Borku Wlkp., gdzie się nie tylko czyta. Dziękuję za zaproszenie :)



Szukanie koncepcji - najtrudniejszy krok










Po talerzach je poznacie :)














wtorek, 15 maja 2012

Gdynia Film Festival 2012

      Wjeżdżając do miasta mijam tablicę, na której wita napis "Uśmiechnij się! Jesteś w Gdyni!".
Co roku w tym momencie mam to samo - banan na twarzy :) Nie inaczej. Od 10 lat.
Cały rok czekam na ten tydzień, kiedy zapadam się w ciemności w kinowym fotelu, wyłączam się totalnie z życia i ... patrzę.

Świątynia X Muzy




 






      W tym roku było na co popatrzeć.
W ciągu 5 dni obejrzałam 25 filmów. I to wcale nie był rekord ;)
       W konkursie głównym 13 filmów bardziej lub mniej porywających. Zaczęło się nudnawo od "Baby są jakieś inne" Koterskiego, który w zamierzeniu prawdopodobnie miał być filmem świetnie o babach przegadanym na miarę Woodego Allena, a okazał się gadaniem nudnym, ciągnącym jak flaki, bez tempa i nawet Więckiewicz wymknął się z klimatu. Potem "Sponsoring" Małgośki Szumowskiej, w którym bezskutecznie doszukiwałam się przesłania głębszego niż pochwa dziewczyn do wynajęcia ;) Potem z każdą następną projekcją było już coraz lepiej. Zabawne, choć proste "80 milionów" W.Krzystka, czy uroczy i nie pozbawiony głębszych przemyśleń na temat relacji rodzinnych - "Mój rower" P.Trzaskalskiego ze świetną kreacją Michała Urbaniaka. Obejrzałam też wśród kandydatów do Złotych Lwów film, który pootwierał mi wiele klapek w głowie, o których nie miałam pojęcia. "Jesteś Bogiem" L.Dawida przedstawia 2 lata działalności zespołu Paktofonika, począwszy od powstania po samobójstwo Magika. Nigdy nie byłam fanką hip-hopu, ale ten film oddał tak atmosferę tworzenia, życia, celu i zasad tych muzyków - raperów, że przesiąkłam tym i ostatnie fragmenty tego filmowego obrazu widziałam oczami Magika.
Ostatniego dnia Festiwalu - niespodzianka. Do konkursu głównego został dołożony dodatkowy film. I okazał się wisienką na torcie. A właściwie wiśnią i to z ogromną, twardą pestką w środku. Najnowszy film W.Pasikowskiego "Pokłosie" to kino mocne, bezkompromisowe z obrazami od których skóra cierpnie na karku. Klimatem może nieco zbliżone do "Róży" Smarzowskiego. Jednym słowem kino pokazujące, to czego nie chcemy pamiętać, boimy się, wstydzimy i nie chcemy o tym mówić. A Pasikowski dzięki Bogu chce. I tworzy obrazy, które po obejrzeniu nie sposób zapomnieć. I chwała mu za to!
Muszę wspomnieć jeszcze o filmie, który zobaczyłam w Konkursie Młodego Kina. Etiuda "Kiedy ranne wstają zorze" Mateusza Głowackiego, to obraz schyłku lat sześćdziesiątych  i służbowe grzybobranie zorganizowane dla pracowników przez dyrekcję zakładu pracy.  Podczas trzydziestu minut projekcji dostałam zajadów, kolki i czkawki ze śmiechu. Sposoby zacieśnienia relacji z dyrektorem, konkurs na znalezienie największego grzyba, kulturalne propozycje uatrakcyjnienia pobytu w lesie przez tzw. Kaowca. To wszystko mogę określić jednym słowem - "Rejs  II" a Mateusza Głowackiego jako najpiękniej zakręconego Filmowca w Gdyni.
Oprócz filmów w Gdyni oczywiście dużo gwiazd, im bliżej końca Festiwalu tym więcej. Niektórzy przyjeżdżają na sobotnią Galę a nie na filmy.  Ja lubię obserwować fotoreporterów, którzy zobligowani przez swoje redakcje chodzą całymi zgrajami, wyostrzają wzrok i obiektywy, rozglądają się, wypatrują, zaglądają tu i ówdzie, jednym słowem "polują na ryje". To żargonowe określenie znanych telewizyjnych twarzy.  Jak "ryj" pojawia się na horyzoncie, rzucają się, oblegają i strzelają, strzelają ... Potem między sobą chwalą się ile "ryjów" który ustrzelił. Oczywiście im bardziej znany "ryj" tym lepiej, tym drożej. Najdroższe to serialowe.
 I tak każdy z Gdyni wywozi swoje pamiątki. Fotoreporterzy kolekcję "ryjów" a ja ... kolejną muszelkę :))

Polowanie na ... "ry(j)bitwę"

"lubię ten stan, rozkoszne sam na sam ..."

Tradycyjna pocztówka gdyńska